niedziela, 23 marca 2014

Ciuchy I

Dziś z przymrużeniem oka ;) dokonałam wielkich porzadków z ubraniami ,dodaję 2 foty przed i po  uporządkowaniu rzeczy w łazience,ktore czekają w kolejce do prania.
To jest zdjęcie przed:
A zdjęcie po:


Ale to i tak żart ,bo co to za porządek,poskładanie w kupeczkę ogromnej ilości rzeczy nic nie zmienia prawie.Jest po prostu nadmiar ciuchów,które trzeba po prostu zminimalizować !!!!!I zabrałam się za to ale stopniowo,reklamówkami wynoszę obok kontenera stawiam.Powiem szczerze,nie wystawiam na allegro bo zabrałoby mi to zbyt dużo czasu,który właśnie staram się zyskać .A więc jeśli ten kosz będzie posiadał rzeczy maksymalnie na 3,4 wsady do pralki to już będzie jakiś sukces.Jest to proces wielowarstwowy,bo rzeczy z prania wędrują do segregacji na dane osoby a potem są wciskane do szafek poszczególnych członków rodziny Teraz to wygląda to tak,że od razu z przyniesienia z balkonu suchych rzeczy następuje segregacja pierwotna ,dzielę na rzeczy ,które się na pewno przydadzą albo po prostu bardzo je lubię i dobrze w nich wyglądam a reszta idzie szybko na out,jest wśród nich część ładnych eleganckich ubrań ale pasują jak pięść do nosa,a żeby nie zależały się w domu,bo szkoda ich,idą do reklamówki i na zewnątrz.
Uffff ale ulga następuje wtedy....

czwartek, 27 lutego 2014

Kosmetyki

Z kosmetykami zrobiłam porządek i cieszy mnie to ogromnie :) zostawiłam sobie czarna kredkę,kilka cieni,fluid,tusz ,a z balsamów toników kremów itp nie pozbywałam się niczego chyba że data przerdzewiała.Kosmetyki pielęgnacyjne wsadziłam do dużej kosmetyczki i po kąpieli,prysznicu używam do woli tych dóbr aby tak nie stały kurząc się niemiłosiernie stojąc na przeróżnych półeczkach,polkach a jak przyszło co do czego to wiecznie szukałam konkretnego balsamu czy kremu i n ie mogłam go znaleźć .Teraz ,gdy kończy mi się jakiś to nie kupuję następnego lecz używam innego np peelingów do twarzy mam kilka ,są otwarte wiec nie mogę ich komuś dać ,wyrzucić szkoda a kto powiedział że ja peelingu do twarzy nie mogę użyć do masażu ciała i spłukania go potem?Używam je wiec zwłaszcza poćwiczeniach po myciu oczyszczam sobie dodatkowo skórę tym i wiem ,że ubywa mi nadmiaru kosmetyki ;)

wtorek, 25 lutego 2014

Zabaweczki i ubrania dziecece

Jak się możecie domyslać,moje zbieractwo,brak asertywności i mania " MOŻE się przyda " spowodowały,że mamina troska i milość zalała swoje pociechy falami darow od różnych ludziow ,ktorzy sie przeważnie tych darow pozbywali.Sami wiecie jakie jest teraz naplyw zabawek,ubrań,gadżetow.A myslenie jednak mam babcine choc mam dopiero po 30stce.Zabraolam się więc dziś za pokoj dziecięcy,zabrało mi to ok 8 godzin.Po tym czułam się wypruta psychicznie i fizycznie ale sie zmobilizowalam do cwiczeń,gdyz jestem w tym samym czasie w fazie metamorfozy i psychicznej i fizycznej.
Zabrałam sie za ich szafke z odzieżą,zasada Babauty,co kochasz albo co sie na 100 procent przyda,rzeczy ktore sa na out,bo dzieci w nich nie chodzą albo mają kilka sztuk podobnej maści.Nawet to jakos szło,rzeczy ktorych nie bylam pewna do końca zostawilam i potem skonsultowalam z dziećmi czy im zależy na danej rzeczy.Ale sie zrobila przestrzen w ich szafce!Cieszę sie chwilą ,bo są jeszcze rzeczy do prania,inna sterta to wyprane nie wyselekcjonowane i trzecie miejsce to taka szafa w ktorej jest miszmasz rzeczy jeszcze za duzych,"przydasiów"i sama nie wiem co jest na jej dnie.Ale postanowiłam przy selekcji wypranych rzeczy od razu sztuka po sztuce selekcjonować ,żeby niepotrzebnie lądowały do szafki i tam robily sztuczny tłum.Przedtem były tak upchane,że trzeba było szafkę dociskać a dzieciaki miały zamet.Nie dziwie się,ogolnie czlowiek lubi przyjsc ,cos szurnac na krzesło np bluzę i ona tak kwitnie na tym krześle,no bo po co po nia sięgać jak w szafce jest inna ,a następny dzień to samo,przychodzi się,sćiąga sie bluzę ,na krzesło frrru i następna "kapa" na krzesło :D  a teraz są konkretne rzeczy,wiadomo,z dziećmi jest inaczej niz z dorosłymi,muszą mieć jakieś urozmaicone ubrania ale i tak można poszaleć w minimalizacji ich sztuk :)
Syn miał  z 15 par spodenek sportowych ,zostawiłam 6 konkretnycgh w różnych kolorach,często gra w piłkę,więc potrzebuje ,córce zredukowałam ilość spódnic,ogolnie nie lubi w nich chodzic ,woli spodnie a jak juz coś to siega po sukienki,więc zostawiłam 2 spodnice wyjsciowe,reszta poszła w torby a bylo ich kilkanaście,zostawilam sukienki w szafce.
Kolejna sprawą były zabawki:KOSZMAR!!!!!Po co  i bylo czytac kiedyś Andersena i innych pisarzy,którzy przedstawiali rzeczy jak żywe stworzenia,ktore czują i zyją.Pamietam jako dziecko jak plakalam jak bobr czytając Andersena krótką opowiastke o choince,ktora opuszczona stała na strychu zapomniana zakurzona.Ech,Toy Story tez  i nie pomaga choc je bardzo lubię :)Każdą cholerna maskotke brałam do ręki ,zastanawialm sie nad nia,w róznych aspektach,czułam sie jak pedantyczna jędza ,gdy kwalifikowalm ja do outu z takiego powodu,że ma niepraktyczny kolor,biały,który i tak juz dawno nie był biały,oczywiście robilam wyjatki jeśli wiedziałam ,że to ukochana zabawka ,zasada Babauty to co kochasz działala.Rzeczy których nie byłam pewna z zabawek dałam do reklamówki jako te zatytuowane NIEWIEM co z nimi zrobić,dalam na pawlacz,poczekam ,popatrzę i bede wiedzieć czy dzieciaki będą pytać o jakąś konkretna rzecz.Stos dupereli,najgorsze te zabawki ,ktore w sumie służą do tego,żeby stały na połce,jak by ich było 10 to bajka,ale jak ich jest setki biorąc pod uwagę te male z jajek niespodzianek to cale armie.Od razu przyszly refleksje czym sie moje dzieci interesuja i czym sie bawia,świetna sprawa bo sama sie sprawdzałam na ile znam moje dzieciaki.Juz pisalam o zredukowaniu ilości Barbie ,ale co najlepsze to dziś jak robilam gruntowne porządki u dzieci znalazłam cały worek innych Barbie .po prostu kiedys dostalam od kogoś a moja corka średnio przepada za nimi więc leżał jak ta andersenowska choinka w kącie :D
Priorytetem zostały rzeczy z serii "Bawiąc uczy"np  zostaly klocki Lego,które znajdywałam w najprzeróżniejszych miejscach,gry planszowe,bo dzieciaki sa w takim wieku że to jest na topie,puzzle,choć brakuuje w każdym komplecie ileś sztuk,książki,naczynka,mebelki,skrzynka zabawkowa z narzędziami,piłki ,ograniczona ilosć maskotek,myslę,ze zajrzę do nich za jakiś czas jeszcze.Jestem zmęczona dzisiejszym oczyszcaniem dziecęcej przestrzeni więc mozg juz mi szwankuje.No ważne,że cos ruszyłam,ale powiem szczerze ,że czuje srednią satysfakcję z takiego to powodu,że zrobilam u nich przestrzeń,że te rzeczy nie są powrzucane przypadkowo,ksiażki nie są w 2 rzędach,nota bene to się te 2gorzedne sporo naodkurzałam ,ale żeby była przestrzeń w jednym miejscu to musiałam niektore rzeczy przelożyc w inne miejsce,do innego pomieszczenia :( są to tablice zmazywalne,taka tablica elektroniczna do rysowania,przekleta gra planszowa Pulapki na myszy" ze szmateksu,któą zachcialo mi się kiedys kupić za grosze a jest wybrakowana ,a dzieciom to nie przeszkadza a zajmuje dużo miejsca :D Dałam je do szafki którą będę też w najbliższej przyszłości opróżniać .A ile ja baterii znalazlam !Zrobie sobie osobno dzień na sprawdzanie ich czy dzialaja :D na razie zbieram w jedno miejsce.Ogolnie mieszkanie wygląda jak by bylo w trakcie przeprowadzki,sajgon w przejściach i katach .Ale nie moge sie zniechęcić,wiem ,że to powolny ale świadomy proces oczyszczania sie z nadmiaru ,stopniowy,krok po kroku.Dobrej nocy zyczę :)

poniedziałek, 24 lutego 2014

Woromania i szklana szafka

Jestem wsciekła ,bo skasowałam sobie posta przedwczorajszego.Nie odtworze go teraz,nie ma szans,piszę spontanicznie i nie pamietam o czym był dokładnie post.Przypominam tylko sobie,że dołączyłam 3 foty przedstawiające moja skłonnosc do magazynowania rzeczy "do dania komuś".Sa to pieterka reklamówek z tymi rzeczami.Teraz jak robie minimalistyczne porządki to przyznam ,że większośc ląduje obok śmietnika.Zawsze ktoś sobie weźmie ,a propos ja parę dni temu zanosząc swoje skarby zobaczyłam obok kontebnera w idelanym stanie kosz wiklinowy i decyzja była szybka aczkolwiek przemyslana,bo od razu wzięłam pod uwagę kwestie przydatności i estetyki .Porwalam więc kosz do domu :)Daje fotki przedstawiające woromanię domową :)Na trzeciej fotografii znajduje sie szklana szafka do ktorej na razie dałam naczynia typu talerze kubki,sztućce nie używane na codzień.






A to fota fragmentu kuchni po sprzątnięciu kilku szpargałow ,niestety nie mam jak wyglądało wcześniej




czwartek, 20 lutego 2014

19-02-20114



Widzę pozytywy wynikające z tego iż zaczęłam oczyszczac sie z toksyn pod postacią zbędnych zaśmiecających mieszkanie i umysł rzeczy,codziennie robie po jednej połce teraz,wczoraj przyczepilam się do ściany,pościągałam obraz.ów kilka,pocztówek,kolczyki ,które były przyczepuione do gabki,żęby się nie gubiły,niby praktyczne asle kolekcja kurzu na nich tworzyła swoistego rodzaju biżuterię :) miałm mnóstwo pudełeczek,pierdułeczek do ktorych nic konkretnego nie wsadzałam,znajdowaly sie w nich np znaleziona śrubka,klocek,jeden kolczyk bez pary,inny do wiecznej naprawy ,guziczek i wiele by wymieniać,po prostu takim misz masz ,co znalazlam to wrzucalam i takich pudeleczek skrzyneczek mam mnostwo :( jeszcze  zeby było mało,puszki z jakiejs kawy,pudełeczka po perfumach są pełne też takich "gadzetów".Babauta zaleca,żeby pozbywać sie każdej rzeczy świadomie ,więc jest to dośc czasochłonne,jest tyle pożegnań z bzdurnymi rzeczami ale jednak.Ale uczucie satysfakcji poźniej jest niesamowite.Ze ściany jak już wspomniałam pościągałam min obrazy,fajnie,że wisialy i były nawet podarowane przez kogos  własnorecznie namalowwane,narysiowane ale nie pasowały po prostu,wisiaąły bo wypadało powiesic .wczoraj zrobilam krotkie ciecie,swoj obrazek też ściagnęłam,sama nie wiem po co wisiał ,namalowałam go dawno temu,towarzyszyły temu stare uczucia do kogos sprzed mojego męża,az głupio o tym pisać ,jakby nie było to ta energia płynąca między mną a tym co ten obraz dla mnie znaczył towarzyszyła mi jakoś podświadomie a po co?Oczyścilam sie z niego,schowałam go swoich pamiatek,niech sobie leży,bo należy do moich wypocin artystycznych ,niech sobie będzie.Ściana jest jedna praktyczmnnie pusta ale tymczasowo,dojrzewać będzie do stylu jakiegos ,ktory chcę ustalić z mężem-chomikiem :)
Chce się podzielić jeszcze jednym fajnym pomysłem ,przeczytałam go wczoraj na którymś z blogów minimalistów polskich.Pomysł na nie gromadzenie gazet,jeśli trzymasz gazetę ze względu na ciakwy artykuł to możesz zrobić zdjęćie artykułowi ,dać na kompa i dać go sobie na maila.To mi sie bardzo spodobalo,ani nie zasmicasz półki,ani kompa,niech mail sobie trzyma,opiszesz sobie ładnie jakiś folder i gotowe!super sprawa,zrobię sobie kiedys taki dzień,usiądę ze sterta gazet i porobie foty.A co do kompa ,oczyszczam swoj dysk powolutku ale ważne ,że do przodu,kilka zdjęc kasuję,film do którego nie wrocę i jakoś to idzie.
Co doćwiczeń ćwiczyłam wczoraj Skalpela Ewy Chodakowskiej.Musiałam pokonać LENIA ale sie udalo,po czlowiek jest zawsze zadowolony choć zmordowany :)
Przecytałam tez na blogu innym,żeby nie narzucac sie swoim bliskim ze zmianami jakie sie tworza w naszym wnetrzu,powiem szczerze ,nie jest to latwe.Mmay wspołny pokoik,ociężąłuy przez mnoswtwo Strasznie Ważnych Bzdur.Z jednej strony maz sie cieszy,bo przedstawiam Mu jasne strony księzyca :)np to że poszukiwania zaginionej danej rzeczy bedą krotsze,to Mu sie podoba ,ale wiadomo ,jak wychodzi w praniu to juz mniej jest zadowolony,bo nie lubi zmian,jak w kuchni wymaga porządku na perfekt to w innych pomieszczeniach jest Mu to calkiem obojetne a lubi mieć wokoł siebie przerózne rzeczy,a ja w trakcie segregacji daje gwoxdziki do gwoździków,plyty do plyt,i różne inne rzeczy.Chioć o większości nie pamieta i nie uzywa to jak zobaczy że gdzieś jest przestrzen wieksza niz wczesniej to od razu niucha co brakuje :D a często sztuczny tłum byłm w danym miejscu,wystarczy ze pudełko z jakiegos sprzętu juz po gwarancji,stare bilingi,papierki ,rysunki dzieci w przerożnych miejscach,ja na razie zagospodarowalam wielkie pudlo po max pizzy i tam wsadzam rysunki jakie znajdę na drodze .
Idę spać,żeby sie zregenerować ,oczyszczanie się z nadmiaru jest pieknym aczkolowiek absorbującym zajęciem zwłaszcza dla ludzi ,ktorzy tak jjak ja nie potrafia poprzestać na jednej połeczce bo chcą się uporac jak najszybciej z namnozonym "bogactwem "mentalno-maniakalnym :)Dopbrej nocki :)

środa, 19 lutego 2014

15-02-2014

Dzisiaj zawaliłam pod kątem braku ćwiczeń i nieregularnego jedzenia.Trudno.Tak wyszło. Zrobiłam sobie tez wolne od rewolucji minimalistycznej ,przez te kilka dni opróżniłam kilka półek z nadmiaru ,aż odetchnęły,aż przyjemnie patrzeć ,to mnie motywuje do dalszych eksterminacji :) jednym z celów jest ograniczenie ilości skarpet,jest odwieczny problem ze skarpetami do pary,jak nie mogę znaleźć to kupuje następna itd w efekcie jest specjalna poducha wypełniona po brzegi skarpetami nie do pary :) wiem ze to bzdurne ale tak to się przez lata nagromadziło. Co jakiś czas wywalam na podłogę cala zawartość i poszukuje zaginionych par,zdradza się coś znaleźć,ile radości przy tym,jakbym kupiła nowe :D Ale jest to błędne kolo które muszę przerwać.
Dziś spędziłam czas na czytaniu Biblii i artykułu o treści religijnej,rozmyślaniu,analizowaniu...
Uczyłam się tez z synem o Krzyżackim zakonie,z córką pograłam w warcaby które kupiłam spontanicznie w kiosku,pomyślałam ze to pasuje do mojej projekcji minimalistycznej,mniej pluszaków,więcej gier,żeby spędzać więcej czasu z dzieciakami :)

poniedziałek, 17 lutego 2014

17-02-2014

DZIŚ  METAFIZYCZNIE....

piątek, 14 lutego 2014

Zmiany.Minimalizm.Ćwiczenia.


        Natknęłam się parę dni temu na artykuł w starym magazynie,który  wzięłam ze skrzynki w swojej kamienicy. Leżało kilka starych gazet kolorowych,sąsiadka zostawia gdy już uzna ,że są zbędne.A ja jak na zbieracza przystało wyznającą filozofię :"A może się przyda albo na kibelek sobie nową lekką lekturę wezmę"zgarnęłam ze skrzynki i porwałam jak nową zdobycz do swojej pieczary.Oczywiście leżały tygodnie te gazety nieruszone,bo w tym czasie miałam fazę czytania lektur z liceum ,których na oczy nie widziałam będąc licealistka :)a więc lektury szły na bieżąco na wc, bo bardzo lubię czytać w skupieniu :)ale ostatnio chorowałam i zabrałam się za gazety .Natknęłam się wiec na artykuł o kobiecie która wprowadziła filozofie minimalizmu ,padło tam nazwisko Leo Babauta . Zaintrygowało mnie to,udało mi się kopic jego książkę pt "52 ZMIANY,ZMIEŃ SWOJE ZYCIE TYDZIEŃ PO TYGODNIU"                                                                                                            
                                                                                                                                                             
                                                                                                                                                                    No  i od razu postanowiłam wdrażać w życie pomysły na szczęście ;) Czuje ze będzie to ciężka walka ze sobą ,mam tez dwójkę dzieci,męża zbieracza I kategorii i mamę która ma dożo rzeczy których nie używa a zal jej wyrzucić.Nie będzie łatwo,o nie :(
              
            Pierwsza sprawa ,która wprowadzać zaczęłam przedwczoraj siadać 2 minuty w ciszy i spokoju żeby nasłuchiwać swojego oddechu.Niestety na razie ponoszę fiasko,bo przedwczoraj wsłuchałam się za bardzo w tykanie zegara i zaczęłam myśleć o tym ile to jest 2 minuty i czy na telefonie sobie nie ustawić żeby mi zadzwonił po tym czasie.Więc o oddechu zapomniałam.Wczoraj natomiast zrobiłam sobie 2gie śniadanie,kawę,położyłam,nie było nikogo w domu,zamknęłam oczy usiadłam wygodnie,zaczęłam słuchać swojego oddechu ,słyszałam jego rytm ale zaczęłam słyszeć coś nie przypominającego mi moje odgłosy żywotne,coś ciamkało ,skusiło mnie otworzyć oczy i ujrzałam dwa moje koty ciamkające mój ser na kanapce i pasztet sojowy!No i po medytacji! :D Zaraz przyszedł któryś z domowników i potem już nie miałam weny .

                            Wprowadziłam jeszcze jedno zadanie od wczoraj,wiem ze Leo nie zaleca dwóch zadań naraz ale to które wybrałam już tak napęczniało w mojej głowie ,ze musiałam je zacząć.Jest nim sprzątanie polek,szafek. Udało mi się wczoraj wywalić dwa wory i pudło rzeczy,ozdób które zbierały tylko kurz.Podoba mi się bardzo ta zasada dzielenia rzeczy te na które kocham,te których się pozbywam i te  ewentualnie których nie jestem pewna i daje na pól roku do pudla żeby po upłynięciu tego czasu zobaczyć czy są potrzebne i kochane :)
             Wczoraj się zabrałam za kuchnie,zminimalizowałam na razie sztućce kubki talerze do 5 sztuk . Każdy wybrał sobie po sztuce ,no i miski na zupę ,zapomniałam ,każdy wybrał po sztuce a resztę trochę wyniosłam,resztę schowałam do szafki z naczyniami,wiecie takie szafki były modne trochę temu,stały w pokojach,oszklone  a na nich przeróżne kieliszki,szklaneczki,talerzyczki,mamy takową bo jak nie :)i na razie ścieśniłam te kieliszeczki,i inne pierduleczki i wcisnęłam tam kuchenne zastawy/zasrawy :D zrobiło się luźniej w kuchni w paru miejscach,uff,odetchnęłam trochę.Wiąże się z tym innego rodzaju ulgą-nie zaleganie sterty brudnych kubków w rożnych miejscach,talerzy,misek i udawanie ze to nie ja zostawiłam/em.Teraz każdy wie,w czym pije i je i wiadomo kto com i jak :).
                           Dzisiaj zabrałam się za garnki,wyciągnęłam wszystkie,popatrzyłam które się  powtarzają wielkością,które tez są bardziej oszczędne w zużywaniu gazu w sensie w których się szybciej coś gotuje i zredukowałam ilość niebagatelna pokrywek .czuje się lepiej,leży pudło z tymi rzeczami w przedpokoju czekam na wieczór aż je wyniosę,ktoś może skorzysta.Z 4 patelni pozbyła się na razie 1 ,przyjdzie czas ze jeszcze jedna tez szurnę :)Będę się starać dawać wpisy o moich postępach, bo wiem jak motywuje czytanie o tym ze ktoś się tez zmaga ze zbieractwem. Dzisiaj pozbyłam się tez polowy reklamówek i reklamoweczek ,pamiętam jak babcie zbierała,bo się przydadzą :) Teraz ja ten proceder kontynuuje ale koniec z tym!Miałam specjalna szafkę na worki reklamówki,nie mieściły się w niej!!!Teraz jest pusta i szczerze mówiąc nie mam na razie pomysłu co do niej dać :D bo mam problem ogólnie z użytkowaniem mebli,wiem ze to śmieszne ale tak jest.Nie wiem co lepiej dać na gore co na dol,co tam a co tu.

Musze się poduczyć tego,mam 32 lata,i stara kopa się uczy ale na naukę nigdy za późno :) 

Robie tez równocześnie od miesiąca inne wyzwanie,ćwiczę z Ewa Chodakowska,mąż mi kupił kalendarz jej autorstwa,wiec ćwiczę i staram się zdrowo jeść a o tym Leo Babauta tez mówi wiec cool :) 

Witam

Moje zdjęcie
Przemyśl, podkarpatka, Poland
Jestem z urodzenia krakowianka a z mieszkania przemyśanką.lubię aparatem chwytac a pożniej podziwiać piękno nie mojego zdjęcia ale tego co akurat się na nim znajduje.Zachwyca mnie geniusz Mistrzowskiego Wykonawcy tego wszystkiego.Staram sie tez cały czas wprowadzac zmiany do życia swojego ,zmierzać sie ze swymi niedoskonalosciami ,skłonnościami do depresyjnych dołow,melancholii na zmianę z wyskokami energii,jak w totolotku :)Zabrałam się więc za minimalizm i ćwiczenia z Ewa Chodakowską,lubie taki wycisk :)

błogo stan

błogo stan
i loff music & sun