wtorek, 25 lutego 2014

Zabaweczki i ubrania dziecece

Jak się możecie domyslać,moje zbieractwo,brak asertywności i mania " MOŻE się przyda " spowodowały,że mamina troska i milość zalała swoje pociechy falami darow od różnych ludziow ,ktorzy sie przeważnie tych darow pozbywali.Sami wiecie jakie jest teraz naplyw zabawek,ubrań,gadżetow.A myslenie jednak mam babcine choc mam dopiero po 30stce.Zabraolam się więc dziś za pokoj dziecięcy,zabrało mi to ok 8 godzin.Po tym czułam się wypruta psychicznie i fizycznie ale sie zmobilizowalam do cwiczeń,gdyz jestem w tym samym czasie w fazie metamorfozy i psychicznej i fizycznej.
Zabrałam sie za ich szafke z odzieżą,zasada Babauty,co kochasz albo co sie na 100 procent przyda,rzeczy ktore sa na out,bo dzieci w nich nie chodzą albo mają kilka sztuk podobnej maści.Nawet to jakos szło,rzeczy ktorych nie bylam pewna do końca zostawilam i potem skonsultowalam z dziećmi czy im zależy na danej rzeczy.Ale sie zrobila przestrzen w ich szafce!Cieszę sie chwilą ,bo są jeszcze rzeczy do prania,inna sterta to wyprane nie wyselekcjonowane i trzecie miejsce to taka szafa w ktorej jest miszmasz rzeczy jeszcze za duzych,"przydasiów"i sama nie wiem co jest na jej dnie.Ale postanowiłam przy selekcji wypranych rzeczy od razu sztuka po sztuce selekcjonować ,żeby niepotrzebnie lądowały do szafki i tam robily sztuczny tłum.Przedtem były tak upchane,że trzeba było szafkę dociskać a dzieciaki miały zamet.Nie dziwie się,ogolnie czlowiek lubi przyjsc ,cos szurnac na krzesło np bluzę i ona tak kwitnie na tym krześle,no bo po co po nia sięgać jak w szafce jest inna ,a następny dzień to samo,przychodzi się,sćiąga sie bluzę ,na krzesło frrru i następna "kapa" na krzesło :D  a teraz są konkretne rzeczy,wiadomo,z dziećmi jest inaczej niz z dorosłymi,muszą mieć jakieś urozmaicone ubrania ale i tak można poszaleć w minimalizacji ich sztuk :)
Syn miał  z 15 par spodenek sportowych ,zostawiłam 6 konkretnycgh w różnych kolorach,często gra w piłkę,więc potrzebuje ,córce zredukowałam ilość spódnic,ogolnie nie lubi w nich chodzic ,woli spodnie a jak juz coś to siega po sukienki,więc zostawiłam 2 spodnice wyjsciowe,reszta poszła w torby a bylo ich kilkanaście,zostawilam sukienki w szafce.
Kolejna sprawą były zabawki:KOSZMAR!!!!!Po co  i bylo czytac kiedyś Andersena i innych pisarzy,którzy przedstawiali rzeczy jak żywe stworzenia,ktore czują i zyją.Pamietam jako dziecko jak plakalam jak bobr czytając Andersena krótką opowiastke o choince,ktora opuszczona stała na strychu zapomniana zakurzona.Ech,Toy Story tez  i nie pomaga choc je bardzo lubię :)Każdą cholerna maskotke brałam do ręki ,zastanawialm sie nad nia,w róznych aspektach,czułam sie jak pedantyczna jędza ,gdy kwalifikowalm ja do outu z takiego powodu,że ma niepraktyczny kolor,biały,który i tak juz dawno nie był biały,oczywiście robilam wyjatki jeśli wiedziałam ,że to ukochana zabawka ,zasada Babauty to co kochasz działala.Rzeczy których nie byłam pewna z zabawek dałam do reklamówki jako te zatytuowane NIEWIEM co z nimi zrobić,dalam na pawlacz,poczekam ,popatrzę i bede wiedzieć czy dzieciaki będą pytać o jakąś konkretna rzecz.Stos dupereli,najgorsze te zabawki ,ktore w sumie służą do tego,żeby stały na połce,jak by ich było 10 to bajka,ale jak ich jest setki biorąc pod uwagę te male z jajek niespodzianek to cale armie.Od razu przyszly refleksje czym sie moje dzieci interesuja i czym sie bawia,świetna sprawa bo sama sie sprawdzałam na ile znam moje dzieciaki.Juz pisalam o zredukowaniu ilości Barbie ,ale co najlepsze to dziś jak robilam gruntowne porządki u dzieci znalazłam cały worek innych Barbie .po prostu kiedys dostalam od kogoś a moja corka średnio przepada za nimi więc leżał jak ta andersenowska choinka w kącie :D
Priorytetem zostały rzeczy z serii "Bawiąc uczy"np  zostaly klocki Lego,które znajdywałam w najprzeróżniejszych miejscach,gry planszowe,bo dzieciaki sa w takim wieku że to jest na topie,puzzle,choć brakuuje w każdym komplecie ileś sztuk,książki,naczynka,mebelki,skrzynka zabawkowa z narzędziami,piłki ,ograniczona ilosć maskotek,myslę,ze zajrzę do nich za jakiś czas jeszcze.Jestem zmęczona dzisiejszym oczyszcaniem dziecęcej przestrzeni więc mozg juz mi szwankuje.No ważne,że cos ruszyłam,ale powiem szczerze ,że czuje srednią satysfakcję z takiego to powodu,że zrobilam u nich przestrzeń,że te rzeczy nie są powrzucane przypadkowo,ksiażki nie są w 2 rzędach,nota bene to się te 2gorzedne sporo naodkurzałam ,ale żeby była przestrzeń w jednym miejscu to musiałam niektore rzeczy przelożyc w inne miejsce,do innego pomieszczenia :( są to tablice zmazywalne,taka tablica elektroniczna do rysowania,przekleta gra planszowa Pulapki na myszy" ze szmateksu,któą zachcialo mi się kiedys kupić za grosze a jest wybrakowana ,a dzieciom to nie przeszkadza a zajmuje dużo miejsca :D Dałam je do szafki którą będę też w najbliższej przyszłości opróżniać .A ile ja baterii znalazlam !Zrobie sobie osobno dzień na sprawdzanie ich czy dzialaja :D na razie zbieram w jedno miejsce.Ogolnie mieszkanie wygląda jak by bylo w trakcie przeprowadzki,sajgon w przejściach i katach .Ale nie moge sie zniechęcić,wiem ,że to powolny ale świadomy proces oczyszczania sie z nadmiaru ,stopniowy,krok po kroku.Dobrej nocy zyczę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam

Moje zdjęcie
Przemyśl, podkarpatka, Poland
Jestem z urodzenia krakowianka a z mieszkania przemyśanką.lubię aparatem chwytac a pożniej podziwiać piękno nie mojego zdjęcia ale tego co akurat się na nim znajduje.Zachwyca mnie geniusz Mistrzowskiego Wykonawcy tego wszystkiego.Staram sie tez cały czas wprowadzac zmiany do życia swojego ,zmierzać sie ze swymi niedoskonalosciami ,skłonnościami do depresyjnych dołow,melancholii na zmianę z wyskokami energii,jak w totolotku :)Zabrałam się więc za minimalizm i ćwiczenia z Ewa Chodakowską,lubie taki wycisk :)

błogo stan

błogo stan
i loff music & sun